+30.03.2016, Klagenfurt

Przyznaje, ze wspominając dzisiaj 5 rok od odejścia ojca Mariusza Polcyna, chciałem wrócić do tekstów wspomnień napisanych zaraz po jego śmierci. Pisałem wtedy tylko po bułgarsku. Tymczasem moja wizyta dzisiaj w naszym przyklasztornym warsztacie, sprawiła, ze wspomniała mi się bardzo piękna historia związana z o. Mariuszem i kwiatami. „Bratki”, które moi współbracia zasadzili dzisiaj na grobach naszych braci w przyklasztornym cmentarzu, wróciły mnie myślami do Sofii i czasów, gdy o. Mariusza częściej można było zobaczyć z konewka do podlewania kwiatów niż z pędzlem malarza obrazów.

Przyjeżdżając do Bułgarii staliśmy się z Mariuszem członkami Kustodii Prowincji Kapucynów z Brixen w Bułgarii. Mówiąc po ludzku nasi przełożeni wyżsi mieszkali nie w Krakowie, ale w Południowym Tyrolu w Górnej Adydze, czyli we Włoszech. Stad nie dziwi, ze byliśmy w Tyrolu częstymi gośćmi. Te wizyty sprawiły ze o. Mariusz zakochał się w tyrolskich kwiatach okiennych zwisających bujnie z okien tyrolskich domów. 

Przyjeżdżając latem do Tyrolu, czy to w Austrii, Szwajcarii, we Włoszech, Francji czy Niemczech, cecha wspólną alpejskich widoków są piękne czerwone lub fioletowe wylewające się z okien kwiaty. Ten widok wywarł tak głębokie wrażenie na o. Mariuszu, ze wróciwszy do Sofii pojechał do sklepu „Metro” i wrócił wyładowany skrzynkami na okienne kwiaty. A w bagazniku leżały worki z ziemia do tychże białych skrzynek, w których sądził co roku alpejskie fiolki, chociaż te piękne kwiaty o długim okresie kwitnienia, fiolkami nie są, robiły na nas wrażenie..

Dziś stacja sofijskiego Metra „Serdika” wyprowadza ludzi z podziemia metra wprost do drzwi naszej konkatedry św. Józefa w Sofii. Z końcem lat 90tych minionego wieku miejsce to było jedna wielka dziura, dosyć ponura, tylko kwiaty o. Mariusza nadawały temu miejscu charakteru. Dziś wszyscy zachwycają się pięknem stylowanej na bizantyjską świątynia sofijskich katolików. Na przełomie wieków w tym miejscu Lionela dziura. Przechodni chętnie dźwigając głowy w przeciwna stronę zachwycali się kwiatami, które spływały cale lato z parapetów naszego starego domu przy ulicy Kniaź Boris I, 125. Na tle białych ścian domu był to widok zapierający dech w piersiach. W tle szarej i wtedy jeszcze brudnej Sofii, nasz zakątek dzięki Mariuszowi był namiastka raju. I tak zanim stanęła nowa konkatedra, wizytówka sofijskich kapucynów były kwiaty w oknach.

Wiosna coraz bardziej przybliża się do nas. I na zdjęcia z grobu kapucynów w Pile, gdzie 5 lat temu złożono ciało ojca Mariusza, marmurową płytę zalewają kwiaty, ja te kiedyś w dalekiej Sofii. Bulgarzy mówią – „vecznaja mu pamjat!” – Będziemy cię zawsze pamiętali. Odpoczywaj w pokoju i módl się za nami.

W naszych sercach pozostaje na zawsze ten obraz o. Mariusza.

o. Krzysztof Kurzok, kapucyn

Dodaj komentarz